poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Przedurlopowo

Weekend minął pod znakiem przygotowań do urlopu. W zasadzie miał być jego początkiem, ale mąż dostał wolne dopiero od środy i nie mógł wziąć pełnych dwóch tygodni..  Przełknęłam tę gorzką pigułkę i w ramach oszczędzania urlopu na "jak już będzie dzidzia" ;) postanowiłam w poniedziałek i wtorek też pójść do pracy.  Jeden z tych dni już za mną, jeszcze tylko przeżyć jutro i .... wakacje :)


Wyjazd zaplanowaliśmy też na ostatnią chwilę bo do końca mieliśmy nadzieję, że już takiego typowego urlopu w tym roku nie będzie... a przynajmniej nie we dwójkę. No ale OA ma chyba przerwę wakacyjną i nic się nie dzieje... Cudem udało nam się znaleźć jakiś nocleg nad naszym polskim morzem od przyszłej niedzieli na tydzień, ale na dni od środy do niedzieli jeszcze nic nie mamy. Najwyżej będziemy spać  na plaży lub na campingu (namiot na wszelki wypadek mamy ;)

Jedziemy na Półwysep Helski. I w planie aktywny wypoczynek. Jak w zeszłym roku windsurfing, bierzemy rowery, w tym roku weźmiemy też rakiety do tenisa (gracze z nas nijakie, ale poodbijać bez ładu lubimy a w pobliżu naszej kwatery jest kort ;)  Także w planach jest akywnie, ale mam nadzieję że czasu na leżenie i czytanie książek na plaży też nie zabraknie. Już kilka czeka, żeby je wrzucić do walizki.



Sam weekend był cudny. Trochę pochodziliśmy po sklepach kompletując rzeczy na wyjazd. I zupełnie niechcący (sic!) wpadła do koszyka koszulka.. miałam nie kupować, ale skoro przyszli rodzice kupili sobie pianki na windsurfing to dla dzieciaczka też jest tematycznie. Żeby nie było, że o Tobie nie myślimy, Kruszyno :*



Wieczorem zupełnie przypadkiem w telewizji "Chce się żyć". To dopiero zbieg ogokoliczności. Podwójny, bo na zakupach widziałam, ze DVD z tym filmem jest załączone do "Twojego stylu" i miałam go kupić wychodząć z hali hieprmarketu, ale zapomniałam. Wracam do domu, włączam TV i proszę.... Jakby to Coelho powiedział, wszechświat sprzyja Twojemu pragnieniu :) Sam film nie był zły  (faktycznie  super rola głównego aktora), ale myślę, że bez przeczytania książki nie podobałby mi się aż tak bardzo. W książce dużo bardziej "wchodzimy w głowę" chłopaka z porażeniem mózgowym,  jego przeżycia i uczucia są bardziej namacalne. Relacje z otoczeniem też trochę po macoszemu potraktowane w filmie, wiele rzeczy niedopowiedziane. Polecam - ale po przeczytaniu książki.




Nie dawaliśmy znać do Ośrodka że gdzieś jedziemy albo coś planujemy. Wcześniej to robiliśmy, ale teraz stwierdziliśmy, że nie ma sensu. Znad polskiego morza łatwo wrócić jakby co. Zresztą my nie jesteśmy z tych co często dzwonią, można wręcz powiedzieć, że rzadko. W zasadzie od kwietnia się nie przypominaliśmy. Patrząc na to, że czekamy dłużej niż inne pary z kursu to pewnie źle robimy. No ale za bardzo nie widzę sensu w tym dzwonieniu. Zbieramy się do tego zawsze bardzo długo, a nic z tych telefonów i tak nie wynika. "Trzeba czekać, no nie wiadomo ile, nie da się przewidzieć, cierpliwości"....Ostatnio to nawet mi złudne nadzieje zrobili w kwietniu, bo jakoś tak zasugerowali, ze się biorą "za nasze".. i nawet dopytywali kiedy  dokładnie mnie nie będzie (akurat wtedy dzwoniłam, ze na dwa tygodnie zagranicę wyjeżdżam) i co? wielkie nic. W związku z tym nie dzwonimy. Plan jest, że zadzwonimy pod koniec sierpnia.... No chyba że oni najpierw...


Jak nic do tego czasu się nie podzieje, to będziemy myśleć co dalej...  Zgłaszanie się do innych ośrodków raczej nie wchodzi w grę, nie chcę jeszcze raz przechodzić przez opowiadanie historii o sobie, pseudo-poznawanie się na paru spotkaniach.... AZW się trochę boję.... Nawet nie ze względu na MB, ale bardziej ze względów prawnych- że będą doszukiwać się handlu dziećmi, nieuczciwości, problemów z brakiem możliwości pójścia na urlop macierzyński od razu....  Choć samej AZW nie jestem przeciwna i może kiedyś to będzie droga dla nas...  Nie wiadomo co nas czeka w przyszłości.

Na razie mam wrażenie, że cały proces adopcji jest gdzieś daleko. Czekam na niego bardzo, ale w trakcie kursu, czy wcześniej podczas załatwiania papierów był bardzo namacalny. Teraz jest bardzo odległy, może gdzieś się toczy,  przesuwamy się w górę tej nieistniejącej nie-kolejki.. Ale jest to tak niewidoczne, że czasem mam wrażenie, że nierealne. Może to jest właśnie ten magiczny czas kiedy telefon faktycznie jest zaskoczeniem, kiedy pojawia się znikąd. Z chmur.....

Nie wiem. Na razie będzie urlop. Na razie czas bez zmartwień. Jak Scarlett z Przemineło z wiatrem.. o poważniejszych sprawach "pomyślę jutro..." A dziś wieczorem zjem kukurydze i napiję się cydru. I może zacznę się pakować.





19 komentarzy:

  1. Jeszcze jutro i macie urlop.. super, akurat pogoda idealna, więc się wstrzeliliście znakomicie ;) My nad morze wyjeżdżamy w sobotę, oby te afrykańskie skwary przetrwały do przyszłego tygodnia.
    My dzwonimy co jakiś czas do OA, nie wiem czy to coś daje ale jestem spokojniejsza, ze o nas pamiętają. Konkretnie to dzwoni mój M gaduła ;), wiec taka rozmowa długo trwa bo i Pani z OA jest bardzo kontaktowa- jeżeli byłoby to w formie telefonu "do urzędnika" to pewnie byśmy nie dzwonili, bo takie gadanie na siłę jest bezsensowne. Trzymam kciuki żeby zadzwonili do Was jak będziecie nad morzem ;) a taka mała niespodzianka ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę ze Wasza Pani wygadana. Nasza niby tez ale podczas tych Romów telefonicznych jakoś sie nie klei.. raczej tylko aha.. mhmm. . No trudno. Będziemy sobie czekać i mieć nadzieję że mimo braku telefonów o nas nie zapomną :) czarujcie pogodę bo na następny tydzień tez jest nam potrzebna, hehe :)

      Usuń
  2. Jedziecie na "nasz" Półwysep...? Pozdrówcie go od nas ;)Jeździmy tam od lat, nie raz pisałam o tym na blogu. To takie nasze miejsce. Miłego wypoczynku. Wiem, że nie o tym marzycie, ale skoro tak się ułożyło, korzystacie z wyjazdu we dwójkę, zainwestujcie w Wasz związek, lubisz czytać, to delektuj się tym, bo następnym razem będziecie gonić na plaży Małego Ktosia, czego serdecznie życzę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My Półwysep odkryliśmy w zeszłym roku i się zakochaliśmy. Może za jakiś czas tez sie stanie "nasz"... ale szukanie teraz miejsc noclegowych z dnia na dzień to graniczy z cudem.... :( coś czuje ten namiot staje się coraz bardziej realny.. Czekam na tego Małego Ktosia, w przyszłym roku już jako trzyosobowa rodzinka zaatakujemy nadbałtyckie plaże!! Masz rację -skorzystam z ostatniego takiego urlopu ;) przynajmniej się wyspie :) pozdrawiam!

      Usuń
  3. Jedziecie na "nasz" Półwysep...? Pozdrówcie go od nas ;)Jeździmy tam od lat, nie raz pisałam o tym na blogu. To takie nasze miejsce. Miłego wypoczynku. Wiem, że nie o tym marzycie, ale skoro tak się ułożyło, korzystacie z wyjazdu we dwójkę, zainwestujcie w Wasz związek, lubisz czytać, to delektuj się tym, bo następnym razem będziecie gonić na plaży Małego Ktosia, czego serdecznie życzę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak są spotkania, warsztaty, testy, wizyta - to coś się dzieje i terminy są konkretne. A później przychodzi najtrudniejsze: czekanie i ta niewiadoma. Ja po kwalifikacji zdecydowałam, że nie dzwonię do OA, czekam aż panie zadzwonią do nas. Nie widziałam sensu w telefonowaniu. Za namową znajomego z grupy, chwyciłam za telefon po 9 miesiącach (właśnie uświadomiłam sobie, że to symboliczna cyfra :). Dziś wiem, że wtedy klarowała się sytuacja naszego Dziecka. Ale wiem też, że dobrze od czasu do czasu się przypomnieć. Panie myślały, że się rozmyśliliśmy, choć dla mnie oczywiste jest, że jak zmieniłabym zdanie, to poinformowałabym o tym OA. Widocznie nie dla wszystkich jest to jasne.
    Życzę, aby telefon zadzwonił jak najszybciej, a teraz korzystajcie z urlopu.
    Miłego odpoczynku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może po urlopie zadzwonię... żeby te nasze nie pomyślały, że się rozmyśliliśmy! Ja też po trochu nie chcę dzwonić i być nachalna. Takie może mam głupie myślenie, i może niewiarygodnie naiwnie, ale wierzę, że jak odnajdą nasze dziecko to będa wiedziały i zadzwonią. A tak to a nuż zadzwonię w momencie jak się będą zastanawiały nad losem jakiejś Kruszynki, albo stwierdza, że jestem za nachalna i złożą nam propozycję nie naszego dziecka.. nie wiem czy ma sens to co pisze... :( W sumie powtarzałam im że poczekamy ile będzie trzeba.. no to czekam.
      Z pakowania dzisiaj nici.... ;)

      Usuń
  5. O noclegi się nie martwcie, my byliśmy na Półwyspie w weekend i jest pełno tabliczek "wolne pokoje" coś znajdziecie. Pogoda ma być piękna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super informacja- dziękuję! Też mi się wydawało, ze zawsze takie tabliczki gdzieś się pojawiały... Jak na razie właśnie rozłożyliśmy namiot w salonie żeby sprawdzić po wieeeeeelu latach czy jeszcze jest kompletny :) Oby te prognozy się sprawdziły! :D

      Usuń
  6. My przez 2,5 roku oczekiwania na telefon z oa nie zadzwoniliśmy ani razu, choć u nas na kursie też mówili, aby się przypominać. Ja nie widziałam w tym żadnego sensu, ale każdy robi co uważa za słuszne;-)
    Korzystajcie z bycia we dwoje, odpoczywajcie, bo za rok już tak słodko nie będzie, czytaj leniwie;-0 Potem tylko będziecie biegać za Ktosiem, "latać, fruwać w tańcu, w ruchu wypoczywać" - tak sobie śpiewam "ku pokrzepieniu serc" kiedy biegam w pocie czoła za moją księżniczką;-0
    Udanego urlopu!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się dobrze składa, bo nawet bez maluszka odpoczywam w ruchu, hehe ;) to co piszesz to miód na serce moje. A ja się bałam ze ja rzadko dzwonie.... ;) wiem ze warto czekać tyle ile trzeba ale 2.5 roku z perspektywy 13 miesięcy po kwalifikacji brzmi przerażająco długo.... ściskam i jadę na urlop (dosłownie ;)

      Usuń
  7. A więc udanego, spokojnego wypoczynku - kolejne wakacje będą już pod znakiem bieganiny za Malcem :)
    Zainspirowałaś mnie do przeczytania książki, skoro bardziej porusza niż film - zaraz popytam znajomych, czy ktoś ma.
    My dzwoniliśmy raz na jakiś czas, ale nie tyle dopytać, kiedy "nasza pora" co ogólnie dowiedzieć się, czy jest dużo pracy, czy będą jakieś spotkania dla oczekujących, pogadać o wszystkim i o niczym. Tego dnia, kiedy zadzwonił telefon ja miałam dzwonić do nich po powrocie z zakupów - nie zdążyłam :)
    Słonecznej pogody i nieoczekiwanej zmiany planów życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie. Nawet jeśli się plany nie zmienia to będę się nim cieszyła myślą że to już ostatni taki;) moja książka została na razie z siostrami w Krakowie ale ja do mnie wróci a nie uda Ci się jej pożyczyć to mogę się podzielić i wysłać moją! Książki zostały stworzone by być czytane, na półce są smutne :)

      Usuń
  8. My odwiedziliśmy ośrodek po raz pierwszy po 6 miesiącach od kwalifikacji. Czekanie bardzo mnie stresuje, takie nic nie robienie, nie lubię takich sytuacji, niewiedzy:( Teraz czas na wyjazd i odpoczynek, choć spełnieniem marzeń byłoby ściągnięcie Nas i przerwanie urlopu. Takie głupie marzenie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jestem człowiekiem czynu i taka bezczynność mnie przerasta. I tak jak piszesz- ta niewiedza. Nic nie możesz wiedzieć, że się może nad Tobą zastanawiają, że może jakaś sytuacja się klaryfikuje... no cóż, tak już to jest skonstruowane. A żadne marzenie nie jest głupie :* ściskam!

      Usuń
  9. Zadzwonią, nie mogą tak o człowieku zapomnieć chyba?, Na pewno nie zapomnieli, ale pewnie tak jak my szaraczki Panie i Panowie z OA mają swoje pięć minut na urlopik i jak jednej ręki zabraknie to zawsze trzeba poczekać dłużej, czekam na dobre wieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kurcze chyba nie mogą :) niech się wyurlopują i od września, no maksymalnie od października zaczną dzwonić :) pozdrawiam!

      Usuń
  10. Mi się wydaje, że te wakacyjne przestoje w OA są spowodowane z jednej strony pewnie urlopami pracowników OA, ale z drugiej tym co się dzieje w sądach. A załatwienie w sądach czegokolwiek w wakacje graniczy z cudem. Wszyscy są na urlopach, zostaje mało sędziów, pomijając już takie rzeczy jak praca do 13.30 ze względu na upały :) Trudno w tym czasie uregulować / dokończyć regulację sytuacji prawnej dzieci.
    Wierzę więc, że po wakacjach OA i sądy się odkorkują, a telefon się odezwie :) Trzymam kciuki:) A co do AZW wydaje mi się, że zmieniły się przepisy i ograniczono AZW tylko do krewnych rodziców dziecka i małżonka jednego z rodziców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację, też sobie to tak tłumaczę że każdy pracownik OA musi iść na urlop, pewnie nie idą w tym samym czasie, z podejmowaniem decyzji czekają jak będą razem, itp, itd. Także jeszcze dwa tygodnie sierpnia i od września ruszamy z kopyta! :):) OBY!
      Z tą AZW to właśnie nie do końca wiem jak to teraz jest. Kiedyś byłam bardziej na bieżąco, jak jeszcze to w większym stopniu rozważaliśmy.. Teraz czekamy na OA, zaufaliśmy im i mam nadzieję że była to dobra decyzja! POzdrawiam!

      Usuń